Jest wyrok. Ten, który niby zapadł dwa tygodnie temu, ale został przez Sąd Okręgowy w Gdańsku - wiedziony pewnie delikatnością - podany do publicznej widomości dopiero kilkadziesiąt minut temu.
Przypomnę: Wałęsa, po uznaniu go przez IPN za pokrzywdzonego, zapowiedział że będzie pozywał do sądu osoby, które nadal będą twierdzić, iż był on agentem służb specjalnych PRL. Padło na Wyszkowskiego, który stwierdził, że Wałęsa nie dość, że z SB współpracował, to jeszcze brał za to pieniądze. Sprawa wlokła się długo, wcześniej Wałęsa wygrywał, ale Wyszkowski się odwoływał...
Dziś zapadł wyrok korzystny dla pozwanego, mówiąc więc po ludzku: wygrał Wyszkowski, Wałęsa przegrał.
Można chyba podejrzewać, że Wałęsa miał jakieś przecieki na ten temat i dlatego wolał się nie pojawiać na obchodach 30-lecia "Solidarności"?
http://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/300437,wyszkowski-dopial-swego-walesa-pokonany.html#komentarze
Czy ten wyrok coś zmieni w sposobie postrzegania Wałęsy przez dotychczasowych zwolenników i przeciwników?
